Twórczość Zofii Rydet bywa współcześnie, zbyt pochopnie, oceniana przez pryzmat cyklu: “Zapis socjologiczny”, którego wartość wywodzi się z narracji właściwej dla społecznie zaangażowanej sztuki krytycznej, abstrahując od wartości artystycznej samych prac w nim zawartych. Nie ufajmy jednak zbytnio teoretykom, są często jak jętki żyjące chwałą jednego dnia. Na wystawie będziemy mogli zobaczyć inne prace Zofii Rydet, z cyklu: “Nieskończoność dalekich dróg”, “Świat uczuć i wyobraźni”, które w swej profetyczności są jak baśniowe teodycee, będące przeczuciem naiwnej epifanii współczesnego eklektycznego świata. I jeżeli te cykle możemy uznać za wyraz estetycznego i formalnego buntu, to kobiece portrety zawarte w cyklu „Czas przemijania“ są jak modlitwa, która nie szuka odpowiedzi na cierpienie zawarte w przemijaniu, ale uważnie go doświadcza. Sztuka Zofii Rydet jest komplementarna jako wyraz twórczej postawy. I poprzez to otwiera w nas przestrzeń na dialog z pięknem i ontologią ukrytą w codzienności, w jej najprostszych przejawach.
OTWARCIE WYSTAWY09MAI '19Do, 19:00
„Czas przemijania” (1964) – najwcześniejszy cykl prac pokazywany na wystawie jest klamrą łączącą całą wystawę i pokazujący źródło twórczości Rydet. To pierwsze jej prace pokazujące starych ludzi w konwencji dokumentalnego portretu, i rozwijanego wiele lat później w „Zapisie socjologicznym” – fotografii usytuowanej gdzieś pomiędzy dokumentem, intuicją i reportażem. Stylistyka cyklu po mistrzowsku została dopasowana do tematu fotografii – starości, samotności i poczucia nieuchronności. Swoją ekspresją i formą przypominają popularne wówczas dzieła filmowe włoskiego neorealizmu, fotograficznego reportażu i fotografii realistycznej (i socrealistycznej). W latach 60. zwłaszcza na Śląsku – działało wielu fotografów uprawiających dokumentalizm, a robienie zdjęć osobom starym było wszędzie bardzo popularne. Doniosłość propozycji Rydet polegała jednak już wówczas na tym, że powstrzymywała się od dodatkowego komentarza. Akceptowała starość i przemijanie. W tematyce była tradycyjna lecz formą już wyprzedzała lata 60.
Wspomniana inność czy też odrębność w stosunku do całego dorobku Rydet dotyczy zwłaszcza prezentowanego na wystawie cyklu „Świat uczuć i wyobraźni” datowanego na lata 1975-1979, a więc tworzonego równolegle do „Zapisu socjologicznego”, ale, które na pierwszy rzut oka dzielą lata świetlne. Zdjęcia z pierwszego cyklu są bowiem kolażami fotograficznymi, emocjonalną i metaforyczną próbą opisu świata w odróżnieniu od „chłodnego”, zobiektywizowanego zapisu rzeczywistości polskiej wsi w przypadku drugiego cyklu. „Świat uczuć i wyobraźni” nie był pokazywany od lat 90. na żadnej ważnej prezentacji twórczości Rydet, ponieważ przeważa opinia, że balansuje on na krawędzi kiczu. Faktem jest, że cykl chętniej pokazywany był w czasach PRL-u jako symboliczny obraz świata, niż „Zapis socjologiczny”, który realistycznie do bólu pokazuje polską prowincję, której obraz nie pasował do socjalistycznej rewolucji.
Oczywiście po 1989 roku, w nowej rzeczywistości politycznej i społecznej w naturalny sposób i w krótkim czasie „Zapis socjologiczny” nie tylko stał się najważniejszym dziełem życia Rydet, ale także jednym z kluczowych osiągnięć fotografii europejskiej.
Cykl "Świat uczuć i wyobraźni" odłożono na bok jako przykład sztuki naiwnej i interpretacji świata, z którą Rydet sobie nie poradziła wchodząc w najprostszą stylistykę sennych zjaw i koszmarów – obsesyjnych, surrealistycznych fotomontaży. A jednak promotorką tego cyklu, który w roku 1979 roku ukazał się jako album, była wytrawna krytyczka i historyczka sztuki Urszula Czartoryska, autorka wstępu do wydawnictwa. Sam cykl składa się z 15 serii fotomontaży (m.in. "Pejzaże", "Narodziny", "Macierzyństwo", "Oczekiwania", "Odejścia", "Zakochani", "Sentymentalna ballada", "Zagłada", "Manekiny", "Zagrożenie", "Obsesje", "Przemiany" i "Nadzieja"). Cykl był również prezentowany w formie pokazu przeźroczy (diaporamy) z podkładem muzycznym. W przepastnym archiwum fotograficznym artystki, należącym do Fundacji im. Zofii Rydet, zachowały się zarówno slajdy, jak i kaseta magnetofonowa z oryginalną ścieżką muzyczną do diaporamy oraz partyturą, na której rozpisany został rytm i kolejność pokazu slajdów.
Rydet pisała o tej pracy: "Mój 'Świat uczuć i wyobraźni' mówi o człowieku zagrożonym już od chwili narodzin, o jego obsesjach, o jego uczuciach, osamotnieniu, pragnieniach, o lęku, przed którym ratuje go tylko miłość, o tragedii przemijania, o strachu przed zagładą i zniszczeniem." Na pewno w tej pracy jest zawarte doświadczenie wojny i próba uwolnienia z koszmaru przez jego symboliczne opisanie. Ale w tej próbie jest inna Rydet – nie ta sama artystka, co w "Zapisie". Na czym polega ta różnica? Przede wszystkim na stosunku emocjonalnym do tematu i formy samej fotografii. Prace z serii „Świat uczuć i wyobraźni” są w większości kolażami o wyraźnych wpływach ekspresji i surrealizmu. Co więcej, seria ta nie ma nic wspólnego z formą i stylistyką polskiej szkoły fotografii dokumentalnej – a przecież Rydet, obok Lewczyńskiego była jej filarem. Odejście od stylistyki i warsztatu wypracowanego w latach 50. i 60. – a więc rzetelności formalnej i obiektywizmu w przedstawianiu świata – okazało się ambitną decyzją.
Artystka podjęła ambitną, ale trudną, próbę holistycznego opisu świata, wzbogacenia fotografii o refleksję metafizyczną (religia jako antidotum na przemijanie) i poetycką (miłość jako sens życia). Ówczesne środowisko krytyczne, nie do końca rozumiało tą zmianę, zarzucając artystce zbytnia prostotę przekazu.
Nie wszystkie jednak fotografie z tego cyklu budziły tak ambiwalentne odczucia części środowiska. Wiele z nich nawiązuje formalnie do wcześniejszych prac z cyklu „Czas przemijania” obejmującego dwie serie zdjęć – „Kobiety” i „Mężczyźni” tworzonego w 1964 roku oraz tworzonego równolegle „Zapisu socjologicznego”. Po drugie, dzisiaj z ciekawością wracamy do tego nurtu PRL-owskiego, wiejsko-bogobojnego, przesączonego strachem surrealizmu. Na pewno jest on dziś czytelniejszym znakiem kolosalnych przemian społecznych i mentalnych zapoczątkowanych przez wojnę i dokończonych przez rewolucję w dekadach następnych. Niektóre z serii zdjęć Rydet pasują jak ulał do tego, co Andrzej Leder nazywa polską „prześnioną rewolucją”. Fenomen „Świata uczuć i wyobraźni” może zatem polegać na wyrzuceniu z siebie na zewnątrz, „wydaleniu” sentymentalnych obrazów sielanki i uproszczonego do poziomu nieznośnego kiczu opisu doli człowieka bezbronnego wobec rzeczywistości jako analogii do doli chłopa pańszczyźnianego. A Rydet fotografuje wyłącznie chłopów i wieś (świat niezurbanizowany, wszystko to, co jest poza miastem).
Powracając do roli dokumentalistki w „Zapisie socjologicznym” Rydet w ostatnim momencie zarchiwizowała odchodzącą w przeszłość wraz z nastaniem ustroju socjalistycznego mentalność pańszczyźnianą. Z tego powodu właśnie ten monumentalny cykl stał się najbardziej znaną i cenioną częścią dorobku artystki.
Ciekawy rys dokumentalny ma także tworzony w latach 80. cykl „Nieskończoność dalekich dróg” składający się z trzech serii fotografii: „Dróg”, „Krzyży” i „Znaków”.
Choć analogicznie do „Zapisu socjologicznego” cykl ma charakter paradokumentalny, to jednak w odróżnieniu od niego jest symbolicznym obrazem zagubienia i niepewnego jutra. Fotografie te trzeba odczytywać w kontekście głębokich zmian społeczno-politycznych charakteryzujących lata 80. Na zdjęciach z serii „Znaki”, jakby żywcem wyciętych z filmu dokumentalnego o rzeczywistości postrewolucyjnej, drogi są puste, ich linie przecinają ziemię po horyzont, prowadzą donikąd. Przy drogach stoją znaki drogowe, ale większość jest osłonięta, inne stare i zniszczone, jeszcze inne wskazują niewłaściwe kierunki. Drogi, które powinny gdzieś prowadzić, którymi ktoś powinien wędrować, zostały wzięte w nawias, zamienione w abstrakcyjne linie, szlaki donikąd. Rydet stawia nas w ryzykownej sytuacji wędrowca, który rzucony jest w obcy świat i nie wie dokąd idzie. Są to obrazy przekorne – biorące w nawias propagandę sukcesu i cały rewolucyjny postęp. Niewątpliwie cykl ten z dzisiejszego punktu widzenia możemy traktować jako profetyczny – zapowiedź współczesnej globalnej wędrówki ludów, której skutków jeszcze nie znamy, ale która po raz kolejny podważa znany nam obraz świata i neguje kierunki i znaki. W tym sensie fotografie „Znaków” są obrazami świata po zagładzie: drogi i znaki nie prowadzą już nigdzie, nie mają sensu, są śladem (po człowieku), resztką, pozostałością cywilizacji.
Twórczość Zofii Rydet wpisana jest w nurt fotografii dokumentalnej. Mimo upływu dekad jest aktualna i prowokacyjna. Żeby pokazać „Zapis socjologiczny” galerie stoją w kolejce. Nic dziwnego – Rydet jest jedną z nielicznych artystek dokumentującą każdym swoim zdjęciem rewolucję w Polsce, żeby nie powiedzieć rewolucję polską, bo takiej chyba u nas jeszcze nie było.
Zofia Rydet jest Jedną z najwybitniejszych postaci fotografii polskiej. Urodziła się 5 V 1911 r. w Stanisławowie na Kresach Wschodnich jako córka Józefy i Ferdynanda Rydetów. W 1933 roku ukończyła Główną Szkołę Gospodarczą w Snopkowie pod Lwowem, następnie pracowała w biurze Orbisu w Stanisławowie. Tam zastała ją wojną i kolejne okupacje: sowiecka, węgierska oraz niemiecka. Po wojnie i krótkim pobycie w Rabce osiedliła się w Bytomiu i prowadziła tam sklep papierniczo – zabawkarski.
W wieku 40 lat odżyła w niej młodzieńcza fascynacja fotografią. W 1954 roku, zachęcona sukcesami w lokalnych konkursach fotograficznych, wstąpiła do Gliwickiego Towarzystwa Fotograficznego, gdzie rozwijała umiejętności i ważne przyjaźnie z innymi fotografami. W 1961 roku już jako członkini ZPAF przeprowadziła się z Bytomia do Gliwic, gdzie od 1963 roku uczyła fotografii na Politechnice Gliwickiej. Równocześnie rozsyłała swoje zdjęcia na międzynarodowe przeglądy fotografii w Polsce i na całym świecie, zdobywając medale, wyróżnienia i międzynarodowe tytuły AFIAP i EFIAP. Dużo podróżowała w latach 60. odwiedziła m.in. Jugosławię, Włochy, Egipt, Grecję, Liban, Albanię, Hiszpanię, Węgry. Wykonywała zdjęcia reporterskie, przedstawiające dzieci, do swojego pierwszego ważnego cyklu fotograficznego pt. Mały człowiek, pokazywanego na szeregu wystaw indywidualnych, a w 1964 roku wydanego w formie albumu. Również jej kolejne przedsięwzięcia otograficzne poświęcone były człowiekowi: Czas przemijania związany ze starością i powstający od końca lat 60.
Cykl surrealistycznych fotomontaży i kolaży pt. Świat uczuć i wyobraźni prezentowany też w
formie pokazów slajdów z podkładem muzycznym. Konsekwencją fascynacji człowiekiem i celem licznych podróży po Polsce był powstający od 1978 roku monumentalny Zapis Socjologiczny. Pod koniec lat 70. Zofia Rydet zaprezentowała konceptualny cykl Nieskończoność dalekich dróg. Ostatnią ważną serią była realizowana na przełomie lat 80. i 90. Suita śląska zawierająca autocytaty z wcześniejszych fotografii.To kolaże i fotomontaże, które artystka skomponowała na kształt ludowych przedstawień sakralnych, dopełniając fotografie polnymi kwiatami, fragmentami tkanin i wycinkami z gazet.
Zofia Rydet zmarła 24 sierpnia 1997 roku w Gliwicach. Prace Zofii Rydet znajdują się w najważniejszych zbiorach polskich, w tym: w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, w Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Śląskim w Katowicach, Muzeum Fotografii w Krakowie, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, a także zagranicznych: m.in. w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Centre Georges Pompidou w Paryżu, Museum of Modern Art w Kioto i w National Museum of Photography, Film and Television w Bradford. W kręgu bliskich jej osób były najważniejsze postacie polskiego środowiska fotograficznego, artyści i teoretycy, m.in.: Anna Beata Bohdziewicz, Leszek Brogowski, Adam Bujak, Jerzy Busza Urszula Czartoryska, Jerzy Garztecki, Jerzy Lewczyński Krystyna Łyczywek, Józef Robakowski, Andrzej Różycki, Adam Sobota, Stefan Wojnecki. Główna część jej dorobku artystycznego aktualnie znajduje się w depozycie Fundacji im. Zofii Rydet, której celem jest promocja i redefiniowanie twórczości artystki.
Ewa Zarzycka tworzy zdjęcia, filmy, performance, jest również autorką notatek na pograniczu literatury i rysunku. Zaczynała od fotografii, w latach 80. stworzyła kilka prac filmowych, obecnie coraz częściej sięga po kamerę wideo i dyktafon. Pierwsze wystąpienia performance miała na początku lat 80., jej pierwsza wystawa indywidualna odbyła się w 1991 roku w Galerii Grodzkiej BWA w Lublinie. Jej sztuka jest zapisem codziennego życia i nieustającą międzyludzką komunikacją. W 2018 roku, artystka przygotowała nowy projekt „Nie jestem Zofią Rydet”. Składa się z filmów, w których pojawiają się bliskie artystce osoby w domowym lub pracownianym otoczeniu. Zarzycka nawiązuje do słynnego cyklu fotograficznego Zofii Rydet Zapis socjologiczny, który powstawał w latach 1978-1990, i składa się ze zdjęć ukazujących ludzi w scenerii ich mieszkań i domów, stanowiąc niezwykły przekrój przez społeczeństwo. Praca Zarzyckiej to dialog z wybitną artystką, nieco przewrotny hołd, w którym zwątpienie w obiektywizm zapisu medialnego łączy się z czułym, niepozbawionym ironii spojrzeniem na zaprzyjaźnionych artystów. W latach 70 – tych Zarzycka tworzyła w czasie studiów w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, m.in. w Pracowni Działań i Struktur Wizualnych Andrzeja Lachowicza – zdjęcia o charakterze etiud lub szkiców. Mają wymiar performatywny i wspólnotowy. Zdarzało się, że spotkania w gronie znajomych przekształcały się w działania o charakterze artystycznym, które przetrwały tylko dzięki dokumentacji. Medium filmowe, które pojawia się w sztuce Zarzyckiej w latach 80., od początku traktowane było przez nią krytycznie, a jednocześnie ze świadomością, że sama praca nad filmem ma afirmatywny wymiar wzmacniania wspólnotowych więzi. Filmy Przejawy z 1980 roku albo Kardynał i grubaska – twórcy kultury z 1985 (wspólnie z Tomaszem Dobrzyńskim), kręcone były w prywatnych domach, w niewielkim gronie bliskich osób. Taki sposób działania można porównać z metodami, jakimi posługiwała się rosyjska grupa performerska Działania Kolektywne, gdzie samo wydarzenie spotkania poza kontrolą władz tworzyło klimat opozycji i alternatywy. W sztuce Ewy Zarzyckiej materiałem jest jej własne życie i pamięć, a przeszłość, odczytywana wciąż na nowo, nigdy nie stoi w miejscu.
Kuratorzy wystawy: Patrycja Tokarska i Andrzej Pawełczyk
Wystawa organizowana we współpracy z krakowską Fundacją Zofii Rydet.
VIDEOS UND FOTOS
Okładka wystawy - Czas przemijania