O tym, że MUSIC.DESIGN.FORM Festival obrał drogę nieschematyczną, wykorzystując różne środki wyrazu artystycznego do wywołania wyjątkowych przeżyć estetycznych, można się było przekonać już po dwóch dniach. Dźwięk i światło, muzyka i wizualizacje, design i oryginalna architektura budynku Filharmonii – wszystkie te elementy przestały istnieć oddzielnie, sprzyjając twórczym poszukiwaniom.
Pierwszy dzień festiwalowy był ucztą przede wszystkim dla oczu, bowiem rozpoczął się otwarciem wszystkich, czyli aż siedmiu wystaw. Dużo gości przybyło również na niecodzienne widowisko – wieczorne pokazy wizualizacji na fasadzie budynku filharmonii, których autorami są
Pani Pawlosky i
Bartosz Wójcicki (Pushka Studio). Było delikatnie i oszczędnie z kolorami, bowiem zgodnie z zamysłem artystycznym – intensywność świetlnych barw, kształtów i pulsujących animacji na fasadzie ma narastać każdego dnia, osiągając kulminację podczas finału festiwalu.
Galerię Poziom 4. wypełniły fotografie duńskiego designu autorstwa
Piotra Topperzera oraz wystawa wzornictwa skandynawskiego, na którą złożyły się proste i eleganckie meble utrzymane w stylu minimalistycznym – sztuka użytkowa w czystej postaci. Salon VIP po raz pierwszy otwarty dla szerszej publiczności stał się miejscem prezentacji historycznych – bo ponad 80-letnich mebli projektu Ludwiga Mies van der Rohe. Punktem wyjścia do zaaranżowania wystawy jednego z najważniejszych przedstawicieli modernizmu w architekturze była nagroda imienia twórcy, którą otrzymał w 2015 roku budynek Filharmonii w Szczecinie. Na poziomie drugim w foyer sali symfonicznej do twórczych poszukiwań i zabawy zachęcały meble wykonane przez studentki i absolwentki Akademii Sztuki w Szczecinie. Galeria przy Cerkwi z kolei stała się miejscem retrospektywnego spojrzenia na dzieła wizualne, książki i filmy z twórczości zespołu
Apparatjik, który w akcji będzie można usłyszeć
23 września podczas koncertu finałowego
BUIKA | Apparatjik |Dimensions of Music Form. W holu na gości czeka natomiast wystawa Beliani Arvika – wygodne sofy, zachęcające do spoczynku. Wystawy są otwarte w godz.10:00-17:00 i w trakcie wydarzeń festiwalowych.
Olbrzymie zainteresowanie wzbudziła instalacja interaktywna – Spiralalala wykonana przez grupę
panGenerator ulokowana wokół spiralnych schodów prowadzących z holu aż na Poziom 4. zachęcająca do słuchania, oglądania, a przede wszystkim – zadziałania. A chętnych do działania nie brakowało. Wystarczyło wrzucić kulkę w „mikrofon” wydać z siebie dźwięk, śpiew, wypowiedzieć zdanie – cokolwiek, co nie przekracza czasu 5 sekund i… zamienić się w słuch, obserwując jak plastikowa kulka stacza się oświetlana po spiralnym torze w dół wraz z przetwarzanym elektronicznie dźwiękiem.
Ukoronowaniem drugiego dnia był niezwykły koncert muzyki
Philipa Glassa, przed którym odbył się wykład o performatywności w sztuce i doznaniach estetycznych poprowadzony przez prof. dr hab.
Sabine Sanio (Universität der Künste Berlin). Wykład był poniekąd dobrym wprowadzeniem do koncertu, w sensie nowej jakości odbioru estetycznego poprzez zestawienie sztuk wizualnych z dziełami muzycznymi. Muzyka geniusza minimalizmu została mistrzowsko wykonana przez artystów blisko współpracujących z Philipem Glassem od 10-15 lat:
Tima Faina – skrzypce,
Matta Haimovitza – wiolonczela i
Maki Namekawy – fortepian. Tego wieczoru można było usłyszeć jak brzmią kompozycje Glassa w wykonaniu nie tylko na każdy instrument oddzielnie, ale również – w wykonaniu całego tercetu, który doskonale tę muzykę czuje i jak było widać podczas koncertu – czerpie olbrzymią radość z jej wykonywania.
Wieczorny koncert był wyjątkowy jeszcze z jednego powodu – ściana sali symfonicznej znajdująca się vis-à-vis słuchaczy – ożyła. Każdemu utworowi towarzyszyły bowiem wizualizacje autorstwa
Bartosza Wójcickiego (Pushka Studio) i
Radosława Deruby ściśle skorelowane z muzyką m.in. pod względem charakteru, tempa, czy dynamiki utworu. Taki przekaz nie tylko wpisuje się w ideę festiwalu, ale ma również głębszy sens, wpływając na odbiór muzyki. Charakterystyczne trójkąty na ścianie sali symfonicznej, a także inne elementy otwierały się i zamykały, oddalały i przybliżały, uzyskując trójwymiarową formę – a był to tylko jeden z wielu użytych motywów, które grały światłem przed słuchaczami-widzami, idealnie wpisując się przy tym konwencję minimalizmu. Słowo koncert w takim kontekście jest zbyt płytkie, ponieważ było to wydarzenie zdecydowanie wychodzące poza doznania typowo muzyczne.
Kolejne dni festiwalowe zapowiadają się równie interesująco, zarówno muzycznie jak i pozamuzycznie – serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy chcą doświadczyć niecodziennych przeżyć artystycznych!
Więcej na
mdf.filharmonia.szczecin.pl