To będzie prawdziwe święto
Ludwiga van Beethovena w złotej sali. Koncert ten w całości poświęcamy jego niezwykłej muzyce, a w szczególności dwóm utworom, które od ponad 200 lat należą do najchętniej słuchanych przez melomanów na całym świecie. Tego wieczoru usłyszymy bowiem:
Koncert fortepianowy nr 4 g-moll, op. 58 oraz
Symfonię nr 7 A-dur, op. 92. A wykona je dla Państwa
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie pod batutą swojego głównego dyrygenta –
maestro Rune Bergmanna, w roli solisty zaś usłyszymy znakomitego polskiego pianistę
Piotra Sałajczyka.
IV koncert fortepianowy Beethovena należy bezsprzecznie do najważniejszych utworów w literaturze pianistycznej, po który chętnie sięgają najlepsi wirtuozi instrumentu, a wielu miłośników muzyki klasycznej zna ten koncert niemalże na pamięć. Utwór tuż po swojej premierze w 1808 roku w Wiedniu zebrał bardzo pochlebne recenzje w prasie.
Ten koncert jest bodaj najpiękniejszy, najbardziej wyjątkowy i rozbudowany spośród wszystkich koncertów Beethovena – pisał ówczesny Allgemeine musikalische Zeitung. Mimo pozytywnej, a nawet entuzjastycznej recepcji utworu, został on na jakiś czas zapomniany, a na światowe sceny powrócił dopiero za sprawą Felixa Mendelssohna Bartholdy’ego, który był jego zagorzałym wielbicielem. Od tego czasu czwarty koncert fortepianowy nie schodzi z afisza sal koncertowych na całym świecie.
Mimo, że jest powszechnie znany, niewiele osób zdaje sobie sprawę, że utwór ten wiele łączy z innymi arcydziełami Beethovena. Fragmenty z trzeciej części tego koncertu posłużyły wielkiemu mistrzowi jako motyw otwarcia I aktu opery
Fidelio. Badania muzykologów wykazały zaś, że ma on także wiele wspólnego z
V Symfonią, choć jednocześnie oba te utwory tak bardzo się różnią. Część badaczy wskazuje na przykład na podobieństwa między słynnym
Allegro con brio z Symfonii nr 5 z
Allegro moderato z czwartego koncertu fortepianowego. Z kolei fragment końcowego
Ronda jest, muzycznie rzecz ujmując, swoistą zapowiedzią wielkie
Ody do Radości z
IX Symfonii Beethovena.
W drugiej części koncertu zabrzmi zaś wielka
Symfonia nr 7 Beethovena, jedna z najważniejszych w twórczości kompozytora, przez wielu melomanów i muzykologów stawiana na równi z wielką
Symfonią losu czyli
Symfonią nr 5. Siódemka okazała się dla Beethovena bardzo szczęśliwa. Koncert na którym odbyła się premiera utworu, stał się jednym z jego największych sukcesów. Utwór miał swoje prawykonanie w Wiedniu w 1813 roku pod batutą batutą samego kompozytora. Zakończyła go burza braw, a publiczność domagała się, aby orkiestra powtórzyła słynne
Allegretto.
Richard Wagner, jeden z licznych admiratorów utworu, nazwał go
symfoniczną apoteozą tańca sam Beethoven zdradził zaś, że inspiracją do jej napisania były bachanalia. Istotnie jest to jedna z najbardziej pogodnych symfonii mistrza.
Punktowany, jakby uskrzydlony rytm głównego tematu pierwszej części, nader zręcznie wyprowadzonego po długim, mylącym tropy wstępie, jest w niej podstawowym elementem formotwórczym. – pisze Adam Walaciński Nadrzędna rola rytmu zaznacza się wyraźnie także w dalszych częściach VII Symfonii, nie tylko w szybkich: porywająco dynamicznym scherzu i tanecznie rozbuchanym finale, lecz także w spokojnej części drugiej. (
beethoven.org)
Trudno wyobrazić sobie bardziej trafny utwór na ten kwietniowy, wiosenny wieczór, który mamy nadzieję spędzicie Państwo z nami.