Oto kolejna odsłona naszego cyklu koncertów muzyki kameralnej. Tym razem zapraszamy na bliskie spotkanie z muzyką wielkich mistrzów. Ich doskonale znane dzieła zabrzmią tym razem jednak w zupełnie inny sposób. Utwory te, pisane z myślą o orkiestrach symfonicznych, teraz wykona tylko pięciu muzyków.
Wszystko to za sprawą niezwykłego zespołu – kwintetu stroikowego REEDBEAT. Kwintet ten tworzy pięciu przyjaciół, których łączy nie tylko pasja do muzyki, ale i mistrzowskie opanowanie bardzo trudnych instrumentów stroikowych: oboju, klarnetu, saksofonu, fagotu i klarnetu basowego. Reedbeat to zespół wysoce oryginalny, bo takich kwintetów nie ma w Polsce wiele. Powstał w 2019 roku, a wszyscy jego członkowie to wybitni instrumentaliści – laureaci konkursów kameralnych i solowych o randze międzynarodowej i ogólnopolskiej. Jednym z nich, o czym piszemy z wielką dumą, jest oboista Mateusz Żurawski, na co dzień muzyk naszej orkiestry symfonicznej.
A co w programie?
Koncert rozpocznie znakomita uwertura Hebrydy Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego (1809-1847), który napisał ją, znaną także pod tytułem Grota Fingala, podczas wizyty w jaskini o tej właśnie nazwie, znajdującej się po dziś dzień na wyspie Staffa u wybrzeży Szkocji. Był rok 1829, młody, bo wówczas zaledwie dwudziestoletni, kompozytor tak zachwycił się niezwykłą pieczarą, że siadł na pierwszym lepszym kamieniu i z miejsca zaczął komponować. Od samego początku utwór pomyślany był jako uwertura koncertowa, której celem było odmalowanie za pomocą dźwięków niesamowitego nastroju tego miejsca, które tak poruszyło Mendelssohna.
Jako kolejny zabrzmi utwór Maurice’a Ravela (1875-1937) – Nagrobek Couperina (Le Tombeau de Couperin). Dzieło to oryginalnie pomyślane było na fortepian solo, a dopiero później zaaranżowane przez kompozytora na orkiestrę symfoniczną. Jest swoistym dialogiem Ravela z innym wielkim twórcą muzyki francuskiej – François Couperinem (1668-1733). Ale czy tylko? Zdaje się, że Couperin jest tu tylko symbolem muzyki XVIII-wiecznej Francji. Co zupełnie niezwykłe, Ravel wyraża tu swoją nowoczesną wrażliwość, umiejętnie posługując się akcentami właściwymi czasom jego wielkiego poprzednika. Ravel opisał swój utwór jako hołd skierowany w istocie nie tyle do samego Couperina, co do muzyki francuskiej XVIII wieku. Kompozytor połączył zarówno rytmiczne, jak i melodyczne formy mu współczesne z tymi z czasów Couperina. Efekt tego zabiegu jest niezwykły. Oto muzyka staje się wiecznie otwartym oknem dialogu z przeszłością.
Pozostaniemy we Francji, choć spojrzymy na nią nieco inaczej – tym razem oczami Amerykanina. Koncert zakończy się bowiem wykonaniem najsłynniejszego (obok Błękitnej rapsodii) utworu George'a Gershwina (1898-1937): Amerykanin w Paryżu. Po wielkim sukcesie Rapsodii w 1924 roku Gershwin chciał dalej udoskonalać swój kompozytorski warsztat. W 1926 roku wyjechał do Paryża z zamiarem studiowania u Maurice’a Ravela. Ale francuski kompozytor dyplomatycznie odmówił, mówiąc: Po co być drugorzędnym Ravelem, skoro możesz być pierwszorzędnym Gershwinem?
Paryż zafascynował Gershwina. Chłonął dźwięki ulicy, które w jego głowie przeradzały się w muzykę. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych postanowił opisać swoje doświadczenie, doświadczenie Amerykanina, który znalazł się w Paryżu, za pomocą poematu symfonicznego. Amerykanin w Paryżu to więc rodzaj muzycznej pocztówki, o której sam Gershwin mówił: Moim celem było ukazanie wrażeń amerykańskiego turysty w Paryżu, gdy przechadza się po mieście, słucha różnych ulicznych hałasów i chłonie francuską atmosferę.
Reebeat – Preludium ze suity z czasów Holberga Edwarda Griega: