Nie milkną echa koncertu, który 13 grudnia odbył się w złotej sali. O wyjątkowej premierze w wykonaniu Janusza Wawrowskiego i Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie pod batutą Norberta Twórczyńskiego pisze m. in. Kate Connolly z The Guardian, która odwiedziła naszą Filharmonię i była obecna na koncercie.
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie odnajduje się w szerokim repertuarze – także takim, który do tej pory był zupełnie nieznany zarówno publiczności, jak i samym muzykom. Taka sytuacja miała miejsce 13 grudnia. Podczas koncertu w złotej sali Filharmonii w Szczecinie melomani mogli usłyszeć, opracowaną i wiernie odtworzoną na podstawie oryginału orkiestracji przez Janusza Wawrowskiego i Ryszarda Bryłę, wersję Koncertu Skrzypcowego Ludomira Różyckiego. Utwór ten, jak i cały program koncertu, został wyjątkowo entuzjastycznie przyjęty przez zgromadzoną publiczność, która długimi owacjami nagrodziła zarówno solistę, jak i Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii w Szczecinie. Orkiestrę poprowadził ceniony przez melomanów młody dyrygent
Norbert Twórczyński.
Solistą wieczoru 13 grudnia był sam
Janusz Wawrowski – wybitny muzyk związany prestiżowym wieloletnim kontraktem artystycznym z wytwórnią Warner Music.
Na koncercie obecna była m. n. prawnuczka Różyckiego, Ewa Wyszogrodzka, z którą tuż po koncercie rozmawiała
korespondentka The Guardian, Kate Connolly.
Wyszogrodzka ocierała łzy słuchając, jak polski wirtuoz skrzypek ożywia dzieła. „Słuchać tej muzyki, to tak, jakby po raz pierwszy poznać mojego pradziadka” – powiedziała Wyszogrodzka, ekonomista, siedząca w holu Filharmonii w Szczecinie, w północno-zachodniej Polsce, po koncercie dzieł Różyckiego. „Pomyśleć, że te kawałki mogły zostać utracone na zawsze”.*
Sam Janusz Wawrowski w rozmowie z Connolly powiedział o zrekonstruowanym przez siebie Koncercie skrzypcowym Różyckiego:
Dla mnie jest pełen energii i życia w Warszawie przed wojną i myślę, że próbował wyczarować i przekazać tę pozytywną energię, gdy napisał ją w 1944 roku w bardzo mrocznym czasie, gdy artyleria nazistów spadła na Miasto.**
Na ostatnim koncercie Wawrowski i orkiestra pod batutą Norberta Twórczyńskiego wykonali także Pietę Różyckiego, którą ukończył w 1942 r., a której rękopis został zniszczony podczas Powstania Warszawskiego.*** Melomani usłyszeli także Symfonię nr 1 Henryka Warsa – pioniera polskiego jazzu i żołnierza generała Andersa, który zasłynął przed II wojną światową jako kompozytor licznych przebojów, m.in. „Ach, jak przyjemnie”, czy „Miłość ci wszystko wybaczy”.
Zapraszamy do zapoznania się z pełną
relacją The Guardian z koncertu 13 grudnia w Filharmonii w Szczecinie.
* "Polish composer's lost wartime concerto brought to life" – Kate Connoly,
The Guardian